poniedziałek, 25 lipca 2016

Linie kłamstw - opowiadanie część I

Cześć!
Dziś wreszcie wstawiamy początek naszego pierwszego opowiadania. Zdecydowałyśmy się na fantasy, nasz ulubiony styl (co nie znaczy, że na nim poprzestaniemy!). Nie zamierzamy dłużej zwlekać i życzymy miłego czytania. Koniecznie napiszcie 
w komentarzach  czy się Wam spodobało :)

Było zimno. Przeszywający wiatr smagał jej twarz, lecz ona nie przerywała długiego marszu. Rzecz w tym, że nie czuła zmęczenia, bólu ani chłodu otulającego jej ciało. Czuła jedynie niepokój szerzący się w jej małym sercu. 
Wiatr szumiał w jej uszach, rozwiewając kruczoczarne włosy, które kontrastowały z jej bladą cerą i niebieskimi oczami. 
Bała się. O tak, bardzo się bała. Z jakiego innego powodu szłaby setki kilometrów, by odwiedzić starą wiedźmę zamieszkującą Leworl, krainę zniszczoną przez oszalałe żywioły i czarną magię.
Martwe drzewa tworzyły tam mroczną atmosferę, a promienie prawie nie przedostawały się przez zasuszone liście. Nikt nie zaglądał do krainy od wieków, przez co drewniana ścieżka prowadząca do niej gubiła się w leśnej ściółce. Za to w gęstwinach kryły się dzikie bestie, które były postrachem ludzi
z większości zakątków królestwa.

Przechodzenie tędy było prawie, że samobójcze, lecz Nora miała powód, dla którego zaryzykowała i postanowiła spotkać  się
z wiedźmą. Tym powodem był strach. Strach większy od tego przed czarną magią wiedźmy. 

Gdy Nora odkryła To, miała siedemnaście lat. Siedemnaście lat żyła w kłamstwie myśląc, że jest normalna. A potem poznała prawdę. Nawet nie trudną. Nie nieakceptowalną. Ale przerażającą. Bo jeśli...co to oznacza? Nikt nie wiedział. 
                                     ***
To miało być właśnie tu. Jeśli Nora nie pomyliła trasy, wiedźma nie zmieniła miejsca zamieszkania, a legendy nie kłamały...to dziewczyna stała przed kryjówką najpotężniejszej czarownicy. Była to na pozór opuszczona grota otoczona licznymi głazami.
Zbyt skołowana, by wejść, dziewczyna wpatrywała się w skupieniu w ciemną jaskinię. Przez całą drogę koncentrowała się na dojściu do celu, a nie na tym, co powie, gdy nastanie Ten moment. A teraz, w Tym momencie, w głowie miała kompletną pustkę. Delikatnie mówiąc.  
Nim jednak zdążyła poukładać galopujące myśli, została powalona na ziemię. 
- Auć - fuknęła stając na równe nogi. Po jej kolanie spływały stróżki krwi. Nie zaprzątała sobie nimi jednak głowy. Stojąc naprzeciwko legendarnej wiedźmy, rzadko kto myśli o takich głupotach.
Sama kobieta nie przypominała typowej czarownicy, co nie znaczy, że nie była przerażająca. Miała długie, kasztanowe loki oraz niespotykaną opaleniznę. Nie wyglądała na zestarzałą i schorowaną kobietę, jakiej spodziewała się Nora.           Wiedźma nerwowo oblizywała swoje zaschnięte usta, a jej czarne oczy szybko lustrowały dziewczynę. 
- „Auć"? Tak się u Was wita miłe, starsze panie?
- Kop w plecy? Tak się u Was wita miłe, młodsze dziewczyny? - odparła pytaniem na pytanie nadal jeszcze urażona dziewczyna, zapominając z kim ma do czynienia. - Swoją drogą, nie wyglądasz staro.
- Nie lubię intruzów.
- Kto by lubił...
Czarownica posłała jej złowrogie spojrzenie.
- Ale ja nie jestem intruzem - zreflektowała się dziewczyna, siląc się na uśmiech. 
Wiedźma machnęła ręką.
- Z czym?
- Co: "z czym"?
- Z czym do mnie przylazłaś? - spytała szorstko. 
Nora uśmiechnęła się, licząc na pomoc.
- Nie ciesz się. Zawsze mogę cię  przemienić w kamień. 
Radość Nory momentalnie zniknęła.
- Ja...- zaczęła wolno.
- No tak, TY. - kobieta ze zniecierpliwieniem przewróciła oczami.
- Spójrz na moje ręce. - Nora postanowiła wypróbować innej taktyki. 
Wiedźma podeszła do niej bliżej. Lodowatymi palcami chwyciła delikatną dłoń Nory. Zmrużyła oczy oczekując dalszych wyjaśnień. Otwarła usta chcąc coś powiedzieć, lecz po chwili zamknęła je. 
- Ty... - szepnęła.
- Nie mam linii życia.
- Nie masz linii miłości.
- Nie mam linii nadziei. 
- Ale masz linie kłamstw.
- To nie wszystko...

Ciąg dalszy nastąpi...
A&K




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz