czwartek, 28 lipca 2016

Linie kłamstw - część III

Hejka :)

To już trzecia część naszego opowiadania. Po przeczytaniu koniecznie napiszcie, co o niej sądzicie :). Poza samym tekstem znajdziecie tu również mapę krainy (z doświadczenia wiemy, że czasem łatwo się pogubić w świecie fantastycznym:)).


Nora bezradnie rozłożyła ręce.
- Niczego nie rozumiem...
- Jak to: "niczego"? - wiedźma uważnie przyjrzała się dziewczynie. Swoje ciemne oczy utkwiła w niej niczym dwa radary. - Znasz przecież legendę o Powstaniu Miłości. 
- No... - Nora zawahała się. - Słyszałam o niej, ale bardzo pobieżnie. Wiem tylko tyle, że pewien elf odkrył szyfr, który pozwolił mu sprowadzić na świat miłość. No i że jest on przodkiem Conora...
- Ja wiem niewiele więcej. - ku jej zdumieniu oświadczyła wiedźma. Kobieta oparła się o wilgotną ścianę jaskini, niedbale przeczesując palcami włosy. - I właśnie dlatego musimy odnaleźć tego twojego przyjaciela. Bo on może wiedzieć więcej.
- On nie jest moim przyjacielem. Ledwo się znamy! Co on sobie o mnie pomyśli...
- O nie! - czarownica przerwała jej lodowato. - Od lat mieszkam w osamotnieniu, nie potrzebuję bliskich. Ale mam na tyle rozumu, by wiedzieć, że świat nie może istnieć bez miłości. Żyłam w Erze Nienawiści i uwierz mi, czegoś tak potwornego nie jesteś sobie w stanie wyobrazić. Zrobię wszystko, by nie dopuścić do powtórzenia tego okresu. Niestety, to jest tylko moja opinia. Moi Czterej Bracia w Erze Nienawiści byli prawie, że królami. Żyli w dostatkach, budzili postrach. Bez konsekwencji mogli robić to, co kochali. Czytaj: zabijać. Gdy na świecie nastała miłość, ludzie zjednoczyli się i wygnali ich na wyspę. Po latach ta historia stała się legendą. Przypuszczam, że teraz nikt już o niej nie pamięta. To nie znaczy, że Oni nie pamiętają o nas. Są rządni zemsty i zrobią wszystko, by raz na zawsze zniszczyć miłość. Nie możemy do tego dopuścić. - Tu posłała znaczące spojrzenie Norze. - I żadne twoje kaprysy nie przeszkodzą mi. Niemnie jednak, liczę na twoją pomoc.
- Oczywiście- wyjąkała Nora. - Nie wiedziałam nic o Czterech Braciach. Nie wiedziałam, że ktoś może mnie ścigać...
- Spokojnie...Póki co, nikt nie wie o twoich rękach. Ale wszystko może się zmienić...Wieści roznoszą się tu niespotykanie szybko.
- Wiem. - Nora głośno westchnęła. - Na co czekamy?
- Właściwie...na nic - wiedźma krzywo się uśmiechnęła, demonstrując swoje pożółkłe zęby. - Pójdę po prowiant, a jak wrócę, wyruszymy. Będę za minutę!
Ale minuty mijały - jedna za drugą - a wiedźmy jak nie było, tak nie było.
Nora poczuła ogarniający ją od środka strach. Ze zniecierpliwieniem obgryzała paznokcie modląc się, by kobieta wróciła. A co jeśli nie wróci? Odgoniła tą myśl. Idiotko, przecież ona jest wiedźmą! Musi wrócić!
Jednak zamiast niej, do jaskini wleciał czarny gołąb. Jego ciemne, posklejane pióra były mokre od deszczu i krwi. W poszarpanym dziobie trzymał skrawek papieru.

Czterej Bracia już wiedzą.
Znajdź Conora. Sama.
Do zobaczenia - być może
Czarownica

Nie zastanawiając się ani chwili, Nora wybiegła z jaskini.

Ciąg dalszy nastąpi...
A&K







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz